PYF!

Nieładnie, nieładnie... zaraz Erynie zjedzą cię żywcem!smierdzacy_lamusie.ogg

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział X

Przepraszam że krótki, ale taki lepszy niż żaden. 



Było słychać, że to nie mój głos, i pewnie wszyscy którzy znali córkę Hadesa pewnie rozpoznali jej głos. Najbardziej blady był jednak Nico, i patrzył na mnie jak na ducha.
-Bianca? - szepnął.
A co ja mogłam zrobić? Oczywiście zakryłam usta ręką, odwróciłam się i uciekłam jak najdalej.

Dobiegłam do jeziora i uciekłam jeszcze dalej, w las. Potem usiadłam na ziemi. Chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć, i oczywiście „pogadać” z Biancą, jeśli znowu się nie zamknie.
-Bianca? Bianca odezwij się.
-To straszne, straszne, co oni mu zrobili, co się działo, dlaczego uciekłaś?
-Bianca!
Kiedy ją usłyszałam odetchnęłam z ulgą i zaczęłam się śmiać.
-Powiedz mi lepiej, gdzie ty się podziewałaś?
Czułam, że Bianca wysila mózg.
-Ja... eh... chyba... eee... tam było ciemno i... wilgotno... chyba... Nie pamiętam.
-Dobra, nieważne, ważne że już jesteś. I masz mi tak więcej nie znikać.
-Ale to nie ja! Znaczy, że z mojej woli.
Wstałam i zaczęłam się zastanawiać, co ja powiem w Obozie. Tak właściwie, to dlaczego uciekłam? Sama nie wiedziałam co o tym myśleć... Tak samo jak o pocałunku z Nico. Ups...
-Że co proszę? Całowałaś się z Nico?
-Nieee...

Po jakimś czasie wróciłam do Obozu, i wszystkim wyjaśniłam, że Bianca znowu trafiła do mojej głowy. Nie widziałam Nico, ale miałam nadzieję, że ktoś przekaże mu tą szczęśliwą wiadomość.
W moim mózgu zrobiło się trochę tłoczno, bo już zdążyłam się odzwyczaić od towarzystwa Biacni, ale po pewnym czasie znów do tego przywykłam.
Życie w Obozie toczyło się wesoło i zwyczajnie. No oprócz rzekomego przedstawienia Kristin Chablev. Jednak nie brałam w nim udziału. Nie nawadawałam się (choć Kristin twierdziła, że jest zupełnie inaczej). Coraz więcej herosów zaczęło przyjeżdżać do Obozu.
Stałam się kimś w rodzaju straszej siostry Connie i Mackenzie – dwóch małych dziewczynek, jak pamiętacie, które uratowałam razem z Percy'm, Annabeth i Nico. A skoro o tej trójce mowa, to nie widziałam ich od czasu, gdy Bianca do mnie wróciła. To może się wydawać dziwne, skoro Obóz nie jest duży.

Siedziałam przy stoliku Demeter, rozmawiając i śmiejąc się w towarzystwie mojej nowej przyjaciółki Harper. Heroska miała płomienne rude włosy, jednak były w innym odcieniu niż włosy Rachel. Przyjechała tu dwa tygodnie temu. Jej historia jest bardzo ciekawa, to może teraz ją przytoczę.
Harper urodziła się na obrzeżach Meksyku. Wychowywała ją babcia, bo mama była wieczną imprezowiczką i czasami Harper wydawało się, że zapominała, że ma córkę. Jej ojciec pojechał kiedyś do pewnego kolegi. Niestety nie wrócił, a kolega zarzekał się, że widział, jak ojciec Harper odjeżdża drogą do domu. Rodzina uznała go za zmarłego. Harper miała wtedy cztery lata. Jakieś dwa lata później okazało się, że jej matka nie jest jej prawdziwą matką. Ona sama wydawała się wtedy odetchnąć z ulgą i wyprowadziła się z mieszkania babci rudowłosej, zostawiając dziewczynę z babcią. I tak Harper mieszkała ze swoją babcią. Aż te dwa tygodnie temu, przyszedł niepełnosprawy facet (jak się okazało był to Chejron) i oznajmił, że wie, kim jest prawdziwa mama Harper. I tak dziewczyna trafiła do Obozu Herosów.
Powinnam uznawać Harper za siostrę, ale nie mogłam tak o niej myśleć. Była bardziej przyjaciółką.
Zajadałam się sosem czosnkowym i pizzą wegetariańską, kiedy nagle do pawilonu wszedł Nico. Wywołał wielkie zaskoczenie – każdy przestał jeść i gapił się na syna Hadesa, a Travis Hood zamarł z pizzą w połowie drogi do ust. Nico nie pokazywał się odkąd go przywieziono do Obozu. Ciągle pamiętam, w jakim strasznym był stanie. Teraz przypominał świeżo wyczyszczonego i wypolerowanego bogatego lansiarza śpiącego na pieniądzach... Hmm, ciekawe porównanie. Do tego szczerzył swoje białe zęby w uśmiechu i jak gdyby nigdy nic szedł wyluzowanym krokiem do stolika Hadesa.
Tuż za nim w drzwiach pojawili się Percy i Annabeth. Mieli głowy podniesione do góry i obserwowali Nico. Potem ramię w ramię podeszli do Chejrona i Pana D. przy wielkim stole i o czymś gadali. Mimo że było tak cicho, że dosłownie słyszałam bicie swojego serca, to oni mówili tak, że nic nie słyszeliśmy.
Chejron kiwnął głową i wymienili jeszcze parę zdań, po czym usiedli na swoich miejscach. Zauważyłam, że Annabeth patrzy na kogoś – był to wysoki blondyn przy stoliku Hermesa. Może...? Może Luke? Pokręciłam głową i zabrałam się do jedzenia, starając się nie patrząc na Nico, który cały czas miał wielki uśmiech na twarzy, tylko teraz ten uśmiech był skierowany do jednej osoby – do mnie.

Przez cały czas, aż do obiadu unikałam Nico, który mi tego nie ułatwiał – starał się być tam gdzie ja. Właściwie nie wiem, dlaczego to robiłam. Może po prostu nie chciałam z nim prowadzić tej rozmowy, do której by doszło – o pocałunku, o Biance, o tym wszystkim...
Oczywiście podczas obiadu musiałam się z nim spotkać. Starałam się na niego nie patrzeć, i całkiem nieźle mi to wychodziło. Po obiedzie nie zostałam na ognisku i natychmiast skierowałam się do domu. To był błąd.
O wiele bardziej wolałabym ognisko, choćby miał siedzieć przy mnie Nico, niż brązowowłosego chłopaka, który odebrał mi Biancę i uważał się za Chaosa. Chciałam krzyknąć, ale nie potrafiłam. Jak on się przedostał na teren Obozu?
-Zdziwiona co? - zapytał. Miał taki sam ton jak teraz Nico. Taki wyluzowany i spokojny.
-Jak ty się tu dostałeś? I czego chcesz? - wyrzuciłam z siebie powoli się cofając.
-Chyba mogę i wyjaśnić, a co mi tam. Jeśli słyszałaś tą historię, to wiesz, że Kronos wszedł w ciało tego chłopaczka... Podobnie dzieje się z tobą, tylko że to ty przejmujesz kontrolę a nie Bianca. A co byś zrobiła, jak bym ci powiedział, że ja też weszłem sobie w jakieś ciało? W ciało...
-...jakiegoś herosa. - dokończyłam, blada jak ściana.
-Zaczynasz coś łapać. A konkretnie, w herosa, syna Zeusa.
-Ze... Zeusa?! - nie mogłam złapać oddechu.
-Kronos niemalże całkowicie przejął kontrolę nad tym chłopakiem, także był postrzegany jako tytan. Ty się dzielisz z Biancą kontrolą, więc jesteś przez niektórych postrzegana jako córka Hadesa. - poźniej zastanawiałam się, skąd znał imię Bianci. Przypomniałam sobie Hadesa, kiedy nazwał mnie imieniem swojej córki. - Ja też pozwalam mu na trochę przejąć kontrolę, więc jestem przez większość postrzegany jako heros. Ciekawe, że to ty mnie rozpoznałaś. Ten centaur mnie nie rozpoznał.
-Chejron cię widział i ci uwierzył?!!
-Gdyby nie to, że muszę zachowywać pozory normalności już dawno byłabyś w Podziemiu.
Zauważyłam czarną mgłę, a potem zemdlałam. Szczerze, miałam tego serdecznie dość.

Obudziłam się rano w domku Demeter, w moim własnym łóżku. Po pomieszczeniu kręciło się moje rodzeństwo, niektórzy jeszcze spali.
-Cześć Lia.
-Harper, to ty mnie przeniosłaś wczoraj wieczorem?
Dziewczyna zmarszyła brwi.
-Wczoraj wieczorem? Nie, nie było cię na ognisku więc przyszłam wcześniej żeby cię poszukać, ale ty leżałaś już w łóżku i spałaś.
-Co? Przecież ja zem... - urwałam. Może lepiej będzie nic nie mówić Harper. W takim razie kto mnie przyniósł? Chaos? Na samą mysł, że mógłby mnie dotknąć zadrżałam. - Nieważne. Idę pod prysznic.
Kiedy już się ogarnęłam, prawie wszyscy tłoczyli się przed drzwiami czekając na Katie, ale ona się nie pojawiała.
Przyszła po kilkunastu minutach, a wyglądała jakby ją coś przejechało.
-Katie? - krzyknął ktoś.
-Mam zły dzień. Odczepcie się. Idźcie beze mnie.
Każdy coś pomruczał, a po chwili wyszliśmy z domku i skierowaliśmy się do pawilonu. Ktoś poszedł zawiadomić Chejrona, dlaczego nie ma Katie.
W pawilonie, przy stoliku Zeusa siedział Chaos. Widać nie kłamał wczoraj wieczorem. Nie mogłam uwierzyć, że Percy, Annabeth i Nico nie rozpoznawają w nim złośliwego chłopaka plującego czarną mgłą.
Była sobota, więc dzisiaj nie ćwiczyliśmy*. Po śniadaniu poszłam na krótki spacer. Przechodziłam właśnie obok plantacji truskawek, kiedy w oddali zobaczyłam Chaosa. Nie miałam najmniejszej ochoty się z nim spotykać, więc zaczęłam się cofać. I wtedy się z kimś zderzyłam. Szybko się odwróciłam, i miałam ochotę uciekać. To był Nico. Jak zwykle się szczerzył, co mnie podwójnie denerwowało.
-Czekaj, Lia, nie uciekaj.
-Czy ja kiedykolwiek przed tobą uciekałam?
-Tak, odkąd porwała mnie ośmiornica robisz to cały czas.
Cholera.

-Lia, dlaczego mnie unikasz?

*u mnie w soboty i niedziele herosi nie ćwiczą

1 komentarz:

  1. Chaos w obozie wow! Wzbudza we mnie grozę. Ciekawe że po każdym spodkaniu z nim ona mdleje. W ogóle często mdleje. Ciekawe jak to jest ja przez ostatnie 15 lat nie zemdlałam ani razu...

    OdpowiedzUsuń