Przepraszam że krótki, ale taki lepszy niż żaden.
Było słychać, że
to nie mój głos, i pewnie wszyscy którzy znali córkę Hadesa
pewnie rozpoznali jej głos. Najbardziej blady był jednak Nico, i
patrzył na mnie jak na ducha.
-Bianca? - szepnął.
A co ja mogłam
zrobić? Oczywiście zakryłam usta ręką, odwróciłam się i
uciekłam jak najdalej.
Dobiegłam do
jeziora i uciekłam jeszcze dalej, w las. Potem usiadłam na ziemi.
Chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć, i oczywiście
„pogadać” z Biancą, jeśli znowu się nie zamknie.
-Bianca? Bianca
odezwij się.
-To straszne, straszne, co oni mu
zrobili, co się działo, dlaczego uciekłaś?
-Bianca!
Kiedy ją
usłyszałam odetchnęłam z ulgą i zaczęłam się śmiać.
-Powiedz mi lepiej, gdzie ty się
podziewałaś?
Czułam, że Bianca
wysila mózg.
-Ja... eh... chyba... eee... tam
było ciemno i... wilgotno... chyba... Nie pamiętam.
-Dobra, nieważne, ważne że już
jesteś. I masz mi tak więcej nie znikać.
-Ale to nie ja! Znaczy, że z mojej
woli.
Wstałam i zaczęłam
się zastanawiać, co ja powiem w Obozie. Tak właściwie, to
dlaczego uciekłam? Sama nie wiedziałam co o tym myśleć... Tak
samo jak o pocałunku z Nico. Ups...
-Że co proszę? Całowałaś się z
Nico?
-Nieee...
Po jakimś czasie
wróciłam do Obozu, i wszystkim wyjaśniłam, że Bianca znowu
trafiła do mojej głowy. Nie widziałam Nico, ale miałam nadzieję,
że ktoś przekaże mu tą szczęśliwą wiadomość.
W moim mózgu
zrobiło się trochę tłoczno, bo już zdążyłam się odzwyczaić
od towarzystwa Biacni, ale po pewnym czasie znów do tego przywykłam.
Życie w Obozie
toczyło się wesoło i zwyczajnie. No oprócz rzekomego
przedstawienia Kristin Chablev. Jednak nie brałam w nim udziału.
Nie nawadawałam się (choć Kristin twierdziła, że jest zupełnie
inaczej). Coraz więcej herosów zaczęło przyjeżdżać do Obozu.
Stałam się kimś
w rodzaju straszej siostry Connie i Mackenzie – dwóch małych
dziewczynek, jak pamiętacie, które uratowałam razem z Percy'm,
Annabeth i Nico. A skoro o tej trójce mowa, to nie widziałam ich od
czasu, gdy Bianca do mnie wróciła. To może się wydawać dziwne,
skoro Obóz nie jest duży.
Siedziałam przy
stoliku Demeter, rozmawiając i śmiejąc się w towarzystwie mojej
nowej przyjaciółki Harper. Heroska miała płomienne rude włosy,
jednak były w innym odcieniu niż włosy Rachel. Przyjechała tu dwa
tygodnie temu. Jej historia jest bardzo ciekawa, to może teraz ją
przytoczę.
Harper urodziła
się na obrzeżach Meksyku. Wychowywała ją babcia, bo mama była
wieczną imprezowiczką i czasami Harper wydawało się, że
zapominała, że ma córkę. Jej ojciec pojechał kiedyś do pewnego
kolegi. Niestety nie wrócił, a kolega zarzekał się, że widział,
jak ojciec Harper odjeżdża drogą do domu. Rodzina uznała go za
zmarłego. Harper miała wtedy cztery lata. Jakieś dwa lata później
okazało się, że jej matka nie jest jej prawdziwą matką. Ona sama
wydawała się wtedy odetchnąć z ulgą i wyprowadziła się z
mieszkania babci rudowłosej, zostawiając dziewczynę z babcią. I
tak Harper mieszkała ze swoją babcią. Aż te dwa tygodnie temu,
przyszedł niepełnosprawy facet (jak się okazało był to Chejron)
i oznajmił, że wie, kim jest prawdziwa mama Harper. I tak
dziewczyna trafiła do Obozu Herosów.
Powinnam uznawać
Harper za siostrę, ale nie mogłam tak o niej myśleć. Była
bardziej przyjaciółką.
Zajadałam się
sosem czosnkowym i pizzą wegetariańską, kiedy nagle do pawilonu
wszedł Nico. Wywołał wielkie zaskoczenie – każdy przestał jeść
i gapił się na syna Hadesa, a Travis Hood zamarł z pizzą w
połowie drogi do ust. Nico nie pokazywał się odkąd go
przywieziono do Obozu. Ciągle pamiętam, w jakim strasznym był
stanie. Teraz przypominał świeżo wyczyszczonego i wypolerowanego
bogatego lansiarza śpiącego na pieniądzach... Hmm, ciekawe
porównanie. Do tego szczerzył swoje białe zęby w uśmiechu i jak
gdyby nigdy nic szedł wyluzowanym krokiem do stolika Hadesa.
Tuż za nim w
drzwiach pojawili się Percy i Annabeth. Mieli głowy podniesione do
góry i obserwowali Nico. Potem ramię w ramię podeszli do Chejrona
i Pana D. przy wielkim stole i o czymś gadali. Mimo że było tak
cicho, że dosłownie słyszałam bicie swojego serca, to oni mówili
tak, że nic nie słyszeliśmy.
Chejron kiwnął
głową i wymienili jeszcze parę zdań, po czym usiedli na swoich
miejscach. Zauważyłam, że Annabeth patrzy na kogoś – był to
wysoki blondyn przy stoliku Hermesa. Może...? Może Luke? Pokręciłam
głową i zabrałam się do jedzenia, starając się nie patrząc na
Nico, który cały czas miał wielki uśmiech na twarzy, tylko teraz
ten uśmiech był skierowany do jednej osoby – do mnie.
Przez cały czas,
aż do obiadu unikałam Nico, który mi tego nie ułatwiał –
starał się być tam gdzie ja. Właściwie nie wiem, dlaczego to
robiłam. Może po prostu nie chciałam z nim prowadzić tej rozmowy,
do której by doszło – o pocałunku, o Biance, o tym wszystkim...
Oczywiście podczas
obiadu musiałam się z nim spotkać. Starałam się na niego nie
patrzeć, i całkiem nieźle mi to wychodziło. Po obiedzie nie
zostałam na ognisku i natychmiast skierowałam się do domu. To był
błąd.
O wiele bardziej
wolałabym ognisko, choćby miał siedzieć przy mnie Nico, niż
brązowowłosego chłopaka, który odebrał mi Biancę i uważał się
za Chaosa. Chciałam krzyknąć, ale nie potrafiłam. Jak on się
przedostał na teren Obozu?
-Zdziwiona co? -
zapytał. Miał taki sam ton jak teraz Nico. Taki wyluzowany i
spokojny.
-Jak ty się tu
dostałeś? I czego chcesz? - wyrzuciłam z siebie powoli się
cofając.
-Chyba mogę i
wyjaśnić, a co mi tam. Jeśli słyszałaś tą historię, to wiesz,
że Kronos wszedł w ciało tego chłopaczka... Podobnie dzieje się
z tobą, tylko że to ty przejmujesz kontrolę a nie Bianca. A co byś
zrobiła, jak bym ci powiedział, że ja też weszłem sobie w jakieś
ciało? W ciało...
-...jakiegoś
herosa. - dokończyłam, blada jak ściana.
-Zaczynasz coś
łapać. A konkretnie, w herosa, syna Zeusa.
-Ze... Zeusa?! -
nie mogłam złapać oddechu.
-Kronos niemalże
całkowicie przejął kontrolę nad tym chłopakiem, także był
postrzegany jako tytan. Ty się dzielisz z Biancą kontrolą, więc
jesteś przez niektórych postrzegana jako córka Hadesa. - poźniej
zastanawiałam się, skąd znał imię Bianci. Przypomniałam sobie
Hadesa, kiedy nazwał mnie imieniem swojej córki. - Ja też pozwalam
mu na trochę przejąć kontrolę, więc jestem przez większość
postrzegany jako heros. Ciekawe, że to ty mnie rozpoznałaś. Ten
centaur mnie nie rozpoznał.
-Chejron cię
widział i ci uwierzył?!!
-Gdyby nie to, że
muszę zachowywać pozory normalności już dawno byłabyś w
Podziemiu.
Zauważyłam czarną
mgłę, a potem zemdlałam. Szczerze, miałam tego serdecznie dość.
Obudziłam się
rano w domku Demeter, w moim własnym łóżku. Po pomieszczeniu
kręciło się moje rodzeństwo, niektórzy jeszcze spali.
-Cześć Lia.
-Harper, to ty mnie
przeniosłaś wczoraj wieczorem?
Dziewczyna
zmarszyła brwi.
-Wczoraj wieczorem?
Nie, nie było cię na ognisku więc przyszłam wcześniej żeby cię
poszukać, ale ty leżałaś już w łóżku i spałaś.
-Co? Przecież ja
zem... - urwałam. Może lepiej będzie nic nie mówić Harper. W
takim razie kto mnie przyniósł? Chaos? Na samą mysł, że mógłby
mnie dotknąć zadrżałam. - Nieważne. Idę pod prysznic.
Kiedy już się
ogarnęłam, prawie wszyscy tłoczyli się przed drzwiami czekając
na Katie, ale ona się nie pojawiała.
Przyszła po
kilkunastu minutach, a wyglądała jakby ją coś przejechało.
-Katie? - krzyknął
ktoś.
-Mam zły dzień.
Odczepcie się. Idźcie beze mnie.
Każdy coś
pomruczał, a po chwili wyszliśmy z domku i skierowaliśmy się do
pawilonu. Ktoś poszedł zawiadomić Chejrona, dlaczego nie ma Katie.
W pawilonie, przy
stoliku Zeusa siedział Chaos. Widać nie kłamał wczoraj wieczorem.
Nie mogłam uwierzyć, że Percy, Annabeth i Nico nie rozpoznawają w
nim złośliwego chłopaka plującego czarną mgłą.
Była sobota, więc
dzisiaj nie ćwiczyliśmy*. Po śniadaniu poszłam na krótki spacer.
Przechodziłam właśnie obok plantacji truskawek, kiedy w oddali
zobaczyłam Chaosa. Nie miałam najmniejszej ochoty się z nim
spotykać, więc zaczęłam się cofać. I wtedy się z kimś
zderzyłam. Szybko się odwróciłam, i miałam ochotę uciekać. To
był Nico. Jak zwykle się szczerzył, co mnie podwójnie
denerwowało.
-Czekaj, Lia, nie
uciekaj.
-Czy ja
kiedykolwiek przed tobą uciekałam?
-Tak, odkąd
porwała mnie ośmiornica robisz to cały czas.
Cholera.
-Lia, dlaczego mnie
unikasz?
*u mnie w soboty i niedziele herosi nie ćwiczą
*u mnie w soboty i niedziele herosi nie ćwiczą
Chaos w obozie wow! Wzbudza we mnie grozę. Ciekawe że po każdym spodkaniu z nim ona mdleje. W ogóle często mdleje. Ciekawe jak to jest ja przez ostatnie 15 lat nie zemdlałam ani razu...
OdpowiedzUsuń