Świeżo wypoczęte Łowczynie ruszyły
do walki. Jedna z nich podeszła do mnie i sama zaczęła walczyć z
Chaosem, odciągając go ode mnie. Szybko się otrząsnęłam i
ruszyłam jej na pomoc. Choć było nas dwie, a on jeden, walka
zajęła nam kilka godzin. Gdy słońce zaczęło się już chować,
Łowczyni wykonała jeden ruch, ruch który był zbawieniem dla nas
wszystkich.
Nie opanowałam jeszcze tego, jak Chaos
został umieszczony w ciele herosa, ale cios Łowczyni był dla niego
śmiertelny. Kiedy opadł na ziemię potwory popatrzyły na niego i
zaczęły uciekać. Ten samy zmysł co wcześniej podpowiadał mi, że
już nie wrócą, że to koniec. Że wygraliśmy.
Wypełniła mnie dzika radość. Miałam
ochotę tańczyć i skakać, ale byłam też zmęczona więc
odpuściłam sobie to. Popatrzyłam na naszą wybawicielkę.
-Thalia – przedstawiła mi się.
Skojarzyłam ją z córką Zeusa, przywódczynią Łowczyń o której
opowiadała mi Annabeth. Myśl, że walczyłam z kimś tak ważnym i
doświadczonym przyprawiła mnie o dumę.
-Lia – również się przedstawiłam.
I popatrzyłam na Obóz. Mimo licznych
strat w herosach i budowlach każdy był teraz szczęśliwy. Na
twarzach wszystkich było widać radość i ulgę. Zbiegłam ze
Wzgórza i oceniłam nasze straty.
Pawilon jadalny ledwo trzymał się w
pozycji pionowej. Domki Aresa, Apolla i (co mnie trochę zasmuciło)
Demeter zostały zmiażdżone. Połowa plantacji truskawek była
zdeptana. Ale to wszystko. O wiele liczniejsze straty był w herosach
i to mnie martwiło. Musiałam się upewnić, czy Rachel, Harper,
Nico, Percy, Annabeth, Bianca i wszyscy inni żyją.
Okazało się, że Harper, Percy'emu i
Ann nic się nie stało, a Rachel ma złamaną rękę. Nie mogłam za
to znaleźć rodzeństwa di Angelo.
Gdy już miałam informować o tym
Chejrona, przede mną stanął Nico.
-Nico! - ucieszyłam się i go
przytuliłam. Ciekawe, jak się czuję z tym, że zabiłam jego
dziewczyną, która w rzeczywistości była dziwną gadzio-kobietą.
-Cieszę się, że nic ci nie jest. -
powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Okay, a teraz mnie wysłuchaj. - dodał
zaraz. - Ja tak naprawdę nigdy nie kochałem Angeliny, sam nie wiem
dlaczego z nią byłem. Może rzuciła na mnie jakiś urok czy coś.
Tak naprawdę, to zawsze... zawsze myślałem o tobie. Podczas walk
też myślałem, czy żyjesz, czy wszystko w porządku. - czułam, że
zaczynam się rumienić. - Kocham cię. Dasz mi szansę?
Już miałam odpowiedzieć, ale
usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam
Chejrona. Mamrocząc przeprosiny, podbiegłam do centaura.
-Tak?
-Chciałbym, żebyś przyszła za
półgodziny do Wielkiego Domu. Musimy o czymś porozmawiać. Myślę,
że... że to wszystko było za łatwe. A co jeśli Chaos był tylko
przykrywką, odwróceniem naszej uwagi od czegoś innego? - zaczął
mamrotać coś do siebie.
Czy dobrze zrozumiałam? Czy Chejron
uważał, że całe nasze poświęcenie i walka była tylko
przykrywką? Czymś nie ważnym?
Mimo to pokiwałam głową, i
usłyszałam kolejne wołanie. Tym razem była to Bianca, która
stała na Wzgórzu Herosów i machała do mnie.
Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
-Nie widziałam cię ani wczoraj ani
dzisiaj. Strasznie się martwiłam – powiedziałam odsuwając się
od niej.
-Ja też. - powiedziała, wzięła
głęboki oddech i oznajmiła mi.
-Posłuchaj, ja wracam na Olimp. Hades
mówił, że muszę się jeszcze wykurować z kilka miesięcy. Potem
znowu dołączam do Łowczyń. Idziesz ze mną czy zostajesz tutaj?
Powoli przetrawiałam to, co
powiedziała mi Bianca. Spojrzałam w dół, na Obóz. Na Percy'ego i
Annabeth, którzy przytulali się na plaży, na Rachel, która
siedziała na werandzie Wielkiego Domu i coś pisała w notatniku, na
Chejrona, który galopował między chorymi, na Harper, która
pomagała Katie robić plany nowego domku, na Nico, który stał przy
truskawkach i patrzył się na mnie wyczekująco.
A potem uśmiechnęłam się szeroko, i
nie patrząc na Biancę, powiedziałam do niej.
-Wiesz co? Ja zostaję. Tu jest mój
dom.
I tak kończę swoje opowiadanie.
Dziękuję wszystkim, którzy czytali i komentowali - to dzięki wam wracałam na bloga i tak doszłam do końca. Właśnie, koniec... Ja osobiście nie jestem ani trochę zadowolona z całego opowiadania. Wszystko jest pokręcone i zagmatwane, mnóstwo razy opuszczałam bloga...
Tylko teraz co mam robić dalej? Zakończyć wszystko, dalej pisać o Lii, czy może o jakiejś zupełnie innej córce Demeter? Nie mam zielonego pojęcia. Jak się zastanowię dam wam znać.
No i tak wszyscy razem dotrwaliśmy do końca.
Dziękuję!