PYF!

Nieładnie, nieładnie... zaraz Erynie zjedzą cię żywcem!smierdzacy_lamusie.ogg

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział V - Masa różnych rzeczy

  Nowy rozdzialik. Dziękuję za cierpliwość.

Na początku portier nie chciał nas wpuścić, i mówił że piętro 600 nie istnieje. Ale kiedy Percy podszedł do biurka i powiedział, że jest tu dwóch synów Wielkiej Trójki w końcu zgodził się nas przepuścić.
Pozostała trójka, jak widziałam miała już kontakty z Olimpem, ale dla mnie to była nowość. I przyznam, było po protu... no... bosko!
Wielki... hmm... zamek stał jakieś... bo ja wiem kilka kilometrów przed nami. Wesołe driady razem z satyrami grały w berka. Do zamku prowadziła wąska dróżka, a cała ziemia była jakby wielkim ogrodem. Co kilka metrów napotkiwaliśmy się na różnych sprzedawców ze straganami. Na tych straganach leżało wyszystko – ale najczęściej spotykaliśmy koszulki z napisami „Obóz Herosów” lub „Olimp”, albo jeszcze lepiej: „Piłeś? Nie galopuj! Kiedy wreszcie doszliśmy i weszlismy na Wielką Salę zatkało mnie. Po prawej stronie sali poustawiane było cztery trony – zajęte były trzy. Widziałam Aresa, Apolla i Hermesa. Po lewej zasiadały Afrodyta i Atena. Dwa trony na podwyższeniu zajmowali Zeus i Posejdon. Na środku sali rozpalone było oginisko, a przy nim Hestia – bogini ogniska domowego. Ares, który właśnie siłował się na rękę z Apollem na nasz widok zaśmiał się wesoło.
-O, proszę, młodzi herosi!
Zeus obrzucił nas wzrokiem.
-Zeusie – powiedziała Annabeth i uklękła. Poszliśmy w jej ślady.
-No dobrze. Co chcecie?
Nico ruszył naprzód, bliżej Zeusa i Posejdona. Wszyscy ruszylismy za nim.
-Chcemy wiedzieć, gdzie jest Demeter. - powiedział Percy.
Ares się zaśmiał.
-My też to chcemy wiedzieć.
Atena zmierzyła go wzrokiem. Afrodyta patrzyła na Annabeth.
-Córka Demeter może wiedzieć – powiedział Zeus.
-Ja.. ja miałam sen... Ale to tylko jaskinie. - zaprotestowałam.
-Ale wiadomo że w podziemiach.
-Czemu nam nie powiedziałaś? - zapytał Percy.
-Wyleciało mi z głowy? - uśmiechnęłam się.
-Tak czy inaczej – powiedział Nico. - Nie wiemy GDZIE w podziemiach.
Zeus westchnął.
-Hermes?
Hermes odwrócił się w jego stronę.
-No, jestem bogiem podróżników. No już dobra, już dobra, nie patrz się na mnie takim wzrokiem, ojczulku. Mogę wam pomóc. Ahh... - Hermes skoncetrował się chwilkę – Dobrze. Demeter jest gdzieś blisko wejść Fantasosa. Bliżej wam nie pomogę. To już teren Hadesa.
-Wejść Fantasosa? - zapytał Percy.
-Fantasos był bogiem snów, synem Hypnosa. Mamy jego domek w Obozie. Znaczy się Hypnosa, nie Fantasosa.
-Dobra, wystarczy. A gdzie te wejścia?
-Wasze pegazy wiedzą.
Podziękowaliśmy i wyszliśmy. Zanim jednak to zrobiliśmy...
-Herosi – odezwał się jeden głos. Odwróciliśmy się. Przemawiała do nas Hestia. - Pamiętajcie o rodzinie.
Nie miałam pojęcia, co to miało znaczyć, ale Ann zaciągnęła mnie do windy.

Kilka minut później lecieliśmy na naszych pegazach w stronę wejść Fantasosa. Przebyłam krótką rozmowę z Annabeth, po niedługim czasie zeszłyśmy na temat dnia wskrzeszenia, jak to ona mawiała. Miałam poczucie, że coś przede mną ukrywała.
-Kogo jeszcze wskrzeszacie? - zapytałam.
-No... różnych herosów... - odpowiedziała niepewnie.
-Hmm? A kogoś szczególnego?
Ann wymamrotała coś o głupiej prędkości i przyśpieszyła. Nie starałam się jej dogonić. Po pół godzinie, może więcej pegazy wysadziły nas na wybrzeżu, z tym, że tu nie było wody, jedynie zielona trawka, Rosło tu jedno drzewo, chyba palma. Resztę miesjca ''zamieszkiwały'' skały, z których na środku wyrzeźbione było półkole.
-To tutaj – oznajmiła Ann.
Postanowiliśmy przenocować na wybrzeżu, ponieważ Ann twierdziła że zejście na dół w nocy (a mieliśmy dopiero wczesny wieczór) może być tylko biletem do porażki. Oddaliłam się od reszty, chcąc w spokoju pomyśleć i porozmawiać z Biancą.
-Hejka.
-Cześć. Jak tam misja?
-Przecież doskonale wiesz.
-Hmm, rozgrysłaś mnie.
Wzięłam głęboki oddech i zdobyłam się na odwagę, by zadać pytanie które mnie nurtowało od samego początku.
-Dlaczego wybrałaś mnie?
-Jeśli bym ci powiedziała, zepsuła bym przyszłość.
-Ale Bianca!
-Nie mogę!
Tym oto zdaniem zakończyła rozmowę.
Kiedy słońce już było schowane do połowy za oceanem Bianca głęboko się zamyśliła. Czułam to.
-Hej, Lia?
-Co?
-Za kilka minut możecie mieć spotkanie z potworem-kogutem. No i z syrenami.
-Eee... że jak?
Nauczyłam się już kontrolować swoje rozmowy z Biancą, tak, że słyszę ja tylko ja. Kiedy oznajmiłam wiadomość o syrenach i kogucie innym, Ann i Percy pobladli.
-Co jest? - zapytałam.
-Syreny... - jęknęła Annabeth.
-A potwór-kogut? - zapytałam.
Żadne się nie odezwało.
-To... Macie przykre spotkania z syrenami?
-Hmm, 4 lata temu*, kiedy płynęliśmy ocalić Grovera... - zaczął Percy.
-...chciałam posłuchać ich śpiewu. Ale byłam zbyt uparta... prawie zginęłam... Percy mnie uratował. - zakończyła Annabeth.
-W takim razie co teraz?
-Musimy się bronić. Przezwyciężymy syreny, jeśli zatkamy sobie uszy. Ale to też nie dobre rozwiązanie, bo podczas walki z potworem nie będziemy mogli siebie słyszeć.
Każdy powoli przetwarzał w myślach to co powiedziała Annabeth.
-Może spróbujemy mimo wszystko zatkać uszy i walczyć z potworem? Może po ruchach itd., będzie wiadomo kto co zamierza – zaproponował Nico. Wcześniej był bardzo milczący.
-Możemy spróbować.
Annabeth wynalazła wosk, którym mieliśmy zatkać uczy. Każdy był przygotowany. Staliśmy po innych stronach. Annabeth i Nico od strony skał, Percy blisko morza (to chyba było ustawione specjalnie – był synem Posejdona), a ja pod palmą. Wcześniej Percy zaproponował zejście do Podziemia i ukrycie się przed potworem i syrenami, jednak Annabeth była stanowczo ''przeciw ''. Jestem ciekawa co ukrywa... No dobra, wracajmy do tematu. Nie byłam pewna, czy syreny zaczęły swą pieśń, ale potwór-kogut już się pojawił. Ok, nie wiem co myślicie gdy mówicie słowo ''kogut''. Bo im od tego spotkania kojarzy się w wielkim, ubrudzonym, i z zębami jak u rekina kogutem. Najpierw do boju ruszył Percy. To znaczy nie ruszył, tylko stworzył ogromną falę (dzięki mamo, dlaczego ja nie mam takich ekstra-mocy?) i '' rzucił '' nią w koguta. On się zachwiał, ale nie upadł. Ja i Annabeth ruszyliśmy do ataku, zgodnie z naszym planem. Jednak już po pierwszych uderzeniach mieczem nasz plan spalił na panewce. Kogut kopnął mną jak piłką do baseball'u, dzięki czemu uderzyłam w palmę a wosk wyleciał mi z uszu. Pierwsze co usłyszałam to ''Nic ci nie jest?''. Szybko zaczęłam szukać wosku, ale syreny już zaczęły śpiewać. Szybko straciłam myśli. Podniosłam się.
-Lia, nie! - usłyszałam, ale było już za późno. Szybko zaczęłam biec w kierunku oceanu. Ukradkiem zauważyłam, jak Percy spogląda na mnie a potem bezradnie na Annabeth, a ta kiwa głową. Sekundę potem Percy i Nico złapali mnie i próbowali zatrzymać. Znacznie nie ułatwiałam im zadania, szarpałam się i wyrywałam. Musiałam zobaczyć syreny, musiałam wskoczyć do morza. Usłyszałam jak Nico wrzeszczy „Jak ocaliłeś Annabeth?!!”. Percy chyba usłyszał, bo puścił mnie. Z radością biegłam do morza. Kiedy już do niego wpadłam Percy złapał mnie za ramię i ciągnął w dół. Wyrywałam mu się, ale coraz bardziej i bardziej przestało mnie ciągnać do morza. Zwolniłam uścisk i spojrzałam na Percy'ego. Wytrzeszczyłam oczy, zdając sobie sprawę co właśnie zrobiłam. Percy wolno pokiwał głową i wyciągnął mnie na powierzchnię. Syreny zniknęły, a wielki kogut właśnie zamieniał się w pył. Percy jeszcze go dźgnął i było po sprawie.

-Szybko zdałam sobie sprawę, że jesteś zaczarowana przez syreny – opowiadała Annabeth – Kiwnęłam do Percy'ego, żeby coś z tobą zrobił, zatrzymał lub coś. Razem z Nico chcieli cie zatrzymać. Potem Percy zaciągnął cię do morza, a Nico pomógł mi przy kogucie. Na początku odrzucił mnie do tyłu. Miałam tyle szczęścia, że upadłam do wody. Kiedy wróciłam, Nico odpierał ataki koguta. Nagle wpadłam na genialną myśl. Wdrapałam się na skały, i pokazałam Nico żeby wspiął się na potwora. Ja odwracałam jego uwagę. – zaczerwieniła się – Nie pytajcie jak. No więc Nico, kiedy już był na szyi potwora zaczął go okładać milionami ciosów. Ja też raniłam go w stopę. Wreszcie Nico dostał się na głowę, i zranił go w oko. To go zatrzymało. Ja wsadziłam mu sztylet w pazura, co musiało go potwornie zranić. Zaczął z niego wylatywać Ichor, złota krew bogów. Percy go jeszcze dźgnął swoim mieczem – niebiańskim spiżem – i się rozleciał. - zakończyła.
-Wow – tylko tyle zdołałam wyjąkać.
-Ok, to taka bajeczka na dobranoc. A teraz pora spać, spać! Jutro wyprawa do podziemia, moja kochaneczki – uśmiechnęła się. Wpełzłam do swojego śpiwora. Sen przyszedł szybko i niespodziewanie.
Byłam Biancą.
-Czas na szalone pomysły – powiedział ktoś. Percy.
Spojrzałam na niego nerwowo.
-Cokolwiek, byle zadziałało.
Powiedział mi coś o włazie technicznym. Obejrzałam się. Dwie dziewczyny i Grover walczyli z jakimś olbrzymem.
-Może tym czymś da się kierować. Jakieś przyciski czy dźwignie. Wchodzę do środka.
-Jak? Musiałbyś stanąć dokładnie pod jego stopą! Zgniótłby cię!
-Odwróć jego uwagę – powiedział Percy – Musimy tylko dokładnie zgrać to w czasie.
Zacisnęłam usta.
-Nie. Ja pójdę.
-Nie możesz. Jesteś nowa! Zginiesz.
-To moja wina, że potwór się przebudził. - odparłam. - Masz – podniosłam coś z ziemi. Była to statuetka Hadesa. Wcisnęłam mu to do ręki. - Gdyby coś się stało, daj to mojemu bratu. Opowiedz mu... Powiedz mu, że bardzo go przepraszam.
-Bianca, nie!
Pobiegłam do olbrzyma.
-Możemy dalej szukać – powiedział Percy. - Teraz jest jasno. Znajdziemy ją.
-Nie, nie znajdziemy – powiedział Grover – Wszystko poszło zgodnie z planem.
-O czym ty mówisz? - spytał Percy.
Spojrzał na niego.
-Przepowiednia. Jedno zaginie w bezdeszczowej głuszy.
-Powtórzyć te słowa. - powiedziała jakaś dziewczyna. - „Oddaje się bogini Artemidzie”.
-Od... Oddaję się bogini Artemidzie.
-,,Wyrzekam się towarzystwa mężczyzn, przyjmuję wieczne panieństwo i przyłączam się do Łowów”.
Powtórzyłam.
-To wszystko?
Dziewczyna przytaknęła.
-Jeśli Pani Artemida przyjmie twoją przysięgę, staje się ona wiążąca.
-Przyjmuję – powiedziała następna dziewczyna. Artemida?
-Bianca, nie!

Obudziłam się z wrzaskiem. Śniła mi się Bianca. Jej przyjęcie do Łowczyń, jej ostatnie chwile życia. Było już jasno. Percy jeszcze spał. Annabeth grzebała w swoim plecaku. Nica nie widziałam. Ann przybiegła do mnie.
-Co jest? Wrzeszczałaś. No, i wcześniej gadałaś „Gdyby coś się stało, daj to mojemu bratu”. Co... co ci się śniło?
-Koniec – powiedziałam.
-Co, koniec?
-Koniec normalnego życia herosa dla Bianci. I koniec jej życia.
Annabeth obudziła Percy'ego. I Nico wrócił ze spaceru. Opowiedziałam im o moich snach – o tym z Demeter, i o tym dzisiejszym. Po zjedzeniu śniadania, czyli kilku spłaszczonych kanapek zeszliśmy do Podziemia. Annabeth postukała kilka razy w skałę. Potem zrobiła nad nią dziwaczny gest i kamienie się poruszyły w taki sposób, że mogliśmy wejść. Od razu spadliśmy w dół. Wylądowałam na Annabeth, która wylądowała na Percy'm, który wylądował na Nico. Z jękiem wstaliśmy. Szliśmy cały czas w prawo. Zastanawiała mnie wczorajsza rozmowa z Annabeth. Kogo jeszcze wskrzesili? Kogo ukrywała przede mną Annabeth? Zmęczona rozmyślaniami poszukałam Bianci.
-Hej. Nie uwierzysz, co mi się śniło?
-Uwierzę.
Zaczęła grzebać w mojej pamięci.
-Oh – chyba się zasmuciła.
-A tak w ogóle... To czemu nie mogłaś wrócić do świata umarłych? I czemu w ogóle nie mogłaś wrócić?
-Musiałam załatwić parę spraw... No wiesz, z umarłymi nigdy nic nie wiadomo. I wtedy właśnie, gdy chciałam wrócić, nie mogłam. Dusze które czekały na osąd były przestraszone. Te które szły do Równiny Kar... no cóż, cieszyły się. A te w Elizjum? Były na maxa przestraszone. Nie wiem, dlaczego nie mogłam tam wrócić. No to... no... po prostu to było dziwne. Skontaktowałam się z Tobą, i... no, na początku nie byłam pewna czy to się uda, czy ty nie umrzesz kiedy ja miałam wchodzć do Ciebie.
-Czekaj. Czyli moglam umrzeć?
-Och, nie przejmuj się, teraz jest ekstra,
-Aha, no na pewno. Szkoda, że mi wcześniej nie powiedziałaś.
-Hej! Coś się dzieje!
Zaczęliśmy podsłuchiwać.
-Ty mi tu nie wyjeżdżaj z Lincolnem! Teraz jest u mnie, w moim królestwie i nie ma dostępu do tej swojej prawnuczki, jasne?! - wykrzyknął Hades. Rozpoznałam jego głos.
-T-ttak, pppanie Had-desie. - odpowiedział jakiś żeński głos.
-A skoro mowa o prawnuczkach... o wnuczkach... o dzieciach. To coś czuję, że właśnie tu są!
Zamarliśmy. Hades mówił o Nico. A to nie mogło wróżyć nic normalnego. Chcieliśmy uciekać, ale Hades zastąpił nam drogę.
-Och, mój synalek! Percy Jackson! Bratanek! A ty, Annabeth Chase, witaj. A ty... - spojrzał na mnie – Bianca, myślałem, że nie żyjesz!


Hades zaprowadził nas do swojego pałacu. Cała drżałam.
-No więc, opowiesz mi, Bianco, jak to się stało?
-Ja... ja nie jestem B-Biancą, Hadesie. Nazywam się Lia Jones, i... i... i p-pańska córk-ka we mnie weszła.
-Och proszę, proszę, jaka spryciula! No, a po co wy, dzieciarnia tu jesteście?
Zamrugałam i wytarłam ręce o kolana. Denerwowałam się.
-Chcemy odnaleźć Demeter – powiedział Percy.
Hades najerzył się i ryknął.
-Myślicie, że to ja ją porwałem?! A co by mi to dało?!
-N-nie, panie Hadesie – szybko powiedziałam – Ja miałam sen, że Demeter jest w podziemiach... w podziemiach, nie w Podziemiach.
Hades zaśmiał się.
-Moi drodzy. Chętnie bym was zabił... ale no cóż, jest z wami mój syn. Będę zmusozny was wypuścić.
Nagle do pokoju weszła... Persefona.
-O, Hadesie. Czy najpierw mogłabym zamienić słówko z tymi herosami?
Hades warknął i splunął ale odszedł. Persefona usiadła na forelu.
-Mali, mali herosi. Widzę, że jest z wami moja siostra – powiedziała. No tak, byłyśmy siostrami. Ja i Persefona? Jakie to niedorzeczne.
-Tak czy inaczej. Ja też poszukuję mojej matki. Wiem, że jest ona w podziemiach. Gdzieś na obszarze wejść Fatasosa, ale chyba stamtąd przybywacie. Dam wam prezent – powiedziała i wyjęła spod kurtki (bo byłua ubrana w kurtkę i sukienkę) trzy białe ruloniki.
-W każdym z nich znajduje się ratunek. Jednego można odwinąć tylko raz, więc używajcie ich w nadzwyczajnych przypadkach – powiedziała i wręczyła mi je.
-Pani Persefono, dlaczego?
Uśmiechneła się.
-Bo to moja matka, Perseuszu Jacksonie.
Wygnała nas na dwór. Wybiegliśmy prosto w...

*-Moje opowiadania toczą się rok po pokonaniu Kronosa

Tudzia

5 komentarzy:

  1. " Wybiegliśmy prosto w..."
    W co ? Dlaczego ty mi to robisz i trzymasz tak w napięciu. Podobało mi się przedstawienie Bogów kiedy to córka Demeter z resztą do nich "wpadła". ;p No bardzo mi się podoba ^^
    Czeka ma nexta i zapraszam do siebie ; >
    Pozdrawiam, Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co? Zamorduję Cię. Jak można kończyć w takim momencie?! Dawaj mi tu zaraz następny rozdział! :P
    Ciekawi mnie, kogo ożywiła jeszcze Annabeth. Błagam, tylko nie Luka. To by było straszne. Okropne. Szczególnie dla Percy'ego <3
    Wiesz, że się nie skapnęłam przez chwilę, o co chodzi Persefonie? Jako córkę Demeter kojarzyłam ją bardziej z imienia Kora. Moje zorientowanie powala mnie samą :P W każdym razie, Lia ma fajną siostrzyczkę. A dalej idąc, to Hades jest jej szwagrem *o* Świat bogów jest pokręcony...
    Dzięki Tobie przypomniałam sobie tą scenę z Biancą i Percy'm przed tym, jak zginęła. To było takie smutne... A wszystko przez figurkę Hadesa. I biedna siostra Nico zmarła. Fajnie, że jest w opowiadaniu. Mamy promocję: 2 w 1 - Lia i Bianca w "zbiancowanej" Lii (przymiotnik utworzony przeze mnie). Suuuper :3
    Rozmowy Bianci i Lii są powalające, szczególnie, że nikt ich nie słyszy. Normalnie jak dwie osoby w głowie. Coś o tym będzie u mnie w rozdziale :D Ale to potem, nie będę spojlerować... ^^
    Atak koguta mnie rozbroił. Nareszcie mamy zwycięstwo Percy'ego <3
    Apropo: mam nadzieję, że będą jakieś momenty Percabeth... Straaasznie ich kocham <3
    Czekam na następny z wrodzoną niecierpliwością xD
    Pozdrawiam
    Merr

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :D Kiedy dodasz nowy rozdział? Tęsknię ;**

    Chciałabym Cię zaprosić do mnie na NN :D
    http://percyiannabeth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki, zrobione tyklo dwie strony w Wordzie bo weny nie mam.

      Usuń
  4. Hehehe współczuje tym co czytali to zanim pojawił się kolejny rozdział :)
    Natka

    OdpowiedzUsuń