PYF!

Nieładnie, nieładnie... zaraz Erynie zjedzą cię żywcem!smierdzacy_lamusie.ogg

piątek, 5 września 2014

Rozdział II - Niespodzianka od strony Percy'ego i Annabeth i romantyczny wieczór z Nico

Taka.. niespodzianka xD. Ale za to po TYM POSTEM musi być 6 KOMENTARZY, żeby był następny rozdział. Buhahahaha, zła ja.

Następnego dnia nie zastałam Rachel w swoim namiocie, a wszystkie ranne ptaszki uznawały, że bladym świtem przekroczyła granice Obozu i gdzieś wyjechała, z kolei Chejron powiedział, że otrzymała od niego pozwolenie na jednodniowie opuszczenie granic Obozu, także nie miałam szans z nią porozmawiać.
Tego samego dnia przyjechali Percy i Annabeth. Oczywiście musiałam cały dzień przegadać z Ann, ale pod wieczór przyszedł Percy i razem z Ann wymienili tajemnicze spojrzenia po czym wyszli.
Po ognisku Chejron zwołał wszystkich przed amfiteatr, i mogę się założyć, że miał taki sam tajemniczy wyraz twarzy jak Percy i Ann. Wszyscy czekali w napięciu, aż kurtyna się rozsunęła. Na środku stał Percy, a nieco dalej od niego Annabeth. Co oni kombinują?
-Uwaga, uwaga. Przyjaciele, panie i panowie, Clarisse – zaczął Percy, na co wszyscy wybuchnęliśmy wielkim śmiechem a wzrok Clarisse zamienił się w śmiercionośną broń. - Ja... ja i Annabeth chcielibyśmy wam coś ogłosić.
Annabeth podeszła do Percy'ego, zaczęli coś między sobą szeptać i w końcu Ann przejęła mikrofon.
-Otóż... no... ja... ja i Percy... my... to trochę trudne do powiedzenia... ale... ja... my... ja i Percy... postanowiliśmy... my...
I tu zniecierpliwiony Percy wepchnął się do mikrofonu i wykrzyczał najbardziej niespodziewane dwa słowa, jakie mogłyby mi przyjść do głowy:
-Pobieramy się!
Nastała grobowa cisza. Nawet konie w stajni przestały rżeć a ptaki śpiewać. Wpatrywaliśmy się w Ann, która właśnie dała Percy'emu kuksańca i przyswajaliśmy do siebie te informacje.
-ALE SUPER!! - krzyknął Connor Hood i wszyscy zaczęli wiwatować i klaskać. Ptaki zaczęły śpiewać radosną melodię. Ze stajni wyleciał Mroczny, wleciał na scenę i zarżał. Nie potrzebowałam rozumieć koni, żeby wiedzieć, że znaczyło to Gratulacje, szefie!.
Jeśli ktokolwiek nas obserwował, mógł uznać nas za grupę kompletnie pijanych imprezowiczów. Wdrapywaliśmy się na scenę, przytulaliśmy... narzeczoną parę... jak trudno mi się przyzwyczaić do tej myśli..., gratulowaliśmy i robiliśmy te mnóstwo rzeczy, które robi się, kiedy się dowiaduje, że ktoś się pobiera. Annabeth dodała parę istotnych rzeczy, na przykład, że slub odbędzie się na przyszły rok na wiosnę i z pewnością zaproszą wszystkich przyjaciół i kolegów.
Chyba się nie spodziewacie, że po czymś takim mogłabym zasnąć. Praktycznie całą noc przegadałam z Harper i innymi dziewczynami z domku Demeter.
Następnego dnia, tuż po śniadaniu odbyłam rozmowę z Ann. Musiała mi obiecać, że da mi pomóc wybierać suknię ślubną i robić ogólne przygotowania, ja jej z kolei obiecałam, że, jako córka Demeter, wybiorę na uroczystość najpiękniejsze kwiaty i dopilnuję, żeby nie zwiędły ani nie ochlapły.
Kiedy spacerowałyśmy obok jeziorka, nagle zaczepił nas pewien chłopak. Był blondynem, z domu Hermesa i wyglądał na ponad dwudziestkę. Już kilka razy go widziałam, jednak teraz miał na prawej nodze bandaż i chodził o kulach. Na jego widok Annabeth lekko się zarumieniła i zmieszała.
-Annabeth – powiedział i uśmiechnął się do niej. - Nie przyszedłem wczoraj na ognisko... no, mam powody – popatrzył na swoją nogę w gipsie. - ale wieści dotarły i do mnie. Gratulacje, Annabeth! - powiedział i powiększył swój uśmiech.
-D-dzięki Luke. - odparła Ann. Jej wyraz twarzy wskazywał... czy ja wiem... na zmieszanie, wstyd?
Ale chwileczkę. „Dzięki LUKE”?! To ten sam Luke który pozwolił Kronosowi przejąć swoje ciało, ale pod koniec życia ugodził sam siebie w swoje piętno Achillesa, czym samym zniszczył Kronosa i zabił siebie, trafił do Elizjum a potem dzięki niezwykłej hojności Hadesa został wskrzeszony? Nie, to na pewno jakiś inny Luke. Co nie? Mam rację, nie?
Luke spojrzał tym razem na mnie.
-Ty jesteś Lia Jones? Słyszałem o tobie. - wow, jestem sławna na Obozie. - Kręcisz z synem Hadesa?
-Eee... ja, no... - no co, zabrakło mi słów. Hej, znany jedynie z widzenia facet wspomina o moim życiu prywatnym!
Luke po raz kolejny się uśmiechnął.
-Widzimy się na obiedzie. - pomachał nam na „Do widzenia” i odszedł, utykając z powodu nogi.
-Co się przed chwilą wydarzyło? - zapytałam Ann patrząc ciągle na znikającą w hermesowskim domku sylwetkę Luke'a.
-To Luke. Tamten... no wiesz... - aha, czyli moje przypuszczenia okazały się trafne. Brawo, Lia, jesteś geniuszem!
-Nieważne. Lia, strasznie cię przepraszam, ale mam coś jeszcze do załatwienia z Chejronem a późnij z Sileną, no i... - zaczęła się tłumaczyć Ann, ale ja j jej przerwałam.
-Pewnie, biegnij! - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i pobiegła w stronę Wielkiego Domu.

Nie miałam ochoty iść na ognisko, więc zostałam w domku Demeter. Wydawał się dziwnie pusty bez prawie tuzina innych dzieci. Myślałam, że się nie przyzwyczaję do zielonego domku Demeter, ale w końcu tak się stało. Zdążyłam się przyzwyczaić do latających szafek nocnych, zimnego spojrzenia Demeter z obrazu nad moim łóżkiem, jakby sprawdzała, czy śnię o czymś przyzwoitym, połowy domku zastawionej roślinami i Katie narzekającej na braci Hood. Po prostu to był mój dom i nawet w domku kupionym przez Demeter nie czułam się tak swobodnie jak na Obozie.
Ktoś zapukał do drzwi domku. Szybko pobiegłam otworzyć drzwi. Za nimi stał Nico z tajemniczą miną. Ech, wszyscy mają jakieś tajemnicze plany... Nie zdążyłam się go zapytać, o co chodzi, bo mnie uprzedził:
-Zrobisz coś dla mnie? To super.
-Ale ja...
-Po prostu chodź za mną, zamknij oczy i ich nie otwieraj.
-Jak mam iść za tobą mając zamknięte oczy? To przecież...
-Będę się prowadził. No chodź.
Z westchnieniem wyszłam z domku, zamknęłam drzwi i zgodnie z poleceniem Nico zamknęłam oczy i dałam się prowadzić.
-Długo jeszcze? Dziwnie się czuję, jak mam zamknięte oczy...
-Już blisko.
-Blisko czego?
Nie odpowiedział mi. Pff.
W końcu usłyszałam upragnione „Możesz już otworzyć oczy!” i z ulgą to zrobiłam.
Przede mną był wprost cudowny widok. Znajdowaliśmy się pod drzewem, które było bardzo wielkie i miało niesamowicie długie gałęzie, które wyginały się w połowie tworząc w pewnym rodzaju ścianę między pniem a resztą świata, było tam jednak tyle miejsca, że mogłam wprowadzić tam co najmniej połowę mojego domku a zostałoby jeszcze odrobinkę miejsca. Przy pniu ktoś (czytać Nico) rozłożył kocyk a na nim soczyste owoce i wodę.
-Nico... Ty to zrobiłeś?... Dla mnie?
Nico trochę się zarumienił i pokiwał głową.
-Kocham cię! - wykrzyknęłam i pocałowałam go w policzek. Chłopak spojrzał na mnie jak pies na pana, który właśnie daje mu kilka misek pyszniutkich kości. Zaśmiałam się na to porównanie.
Ja i Nico usiedliśmy na kocyku. Wzięłam w rękę jabłko i ostrożnie ugryzłam kawałek. Było pyszne, jakby zerwane z ogrodu na samym Olimpie.
-Co myślisz o tych zaręczynach Percy'ego i Ann? - zapytałam w pewnym momencie. Nico wzruszył ramionami.
-To dobrze, że się kochają, co nie?
-Nie uważasz, że są za młodzi?
Syn Hadesa roześmiał się.
-Mówisz, jakbyś była taką starą ciotką.
-No wiesz co, obrażam się na ciebie – powiedziałam i odwróciłam się do Nico plecami.
-Hej, nie chciałem cię obrazić. Lia, no weź. Odwróć się do mnie. Prooooooszę, prloooooszę, prooooszę.
-Musisz mnie błagać na kolanach. - odezwałam się obrażonym tonem.
-Okej. - pokiwał głową Nico i padł na kolana.
-Wstawaj, głuptasie, żartowałam! - zachichotałam i sama podniosłam go z klęczek.
Po kilku minutach ciszy spowodowanej obżeraniem się rajskimi owocami odezwał się Nico:
-Widziałaś się ostatnio z Biancą?
-Nie. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Od czasu pożegnania na Wzgórzu Herosów w ogóle jej nie widziałam. - A ty?
Syn Hadesa pokiwał głową.
-Byłem u niej kilka tygodni temu. Wtedy mówiła, że za jakiś tydzień dojdzie do Łowczyń, więc pewnie już wstąpiła w ich szeregi.
W ciszy obracałam jabłko, po czym odezwałam się:
-Wiesz... jak tak patrzę na Biancę, Luke'a, Silenę i tych wszystkich to mam takie wrażenie... że śmierć wcale nie musi oznaczać końca. Przecież oni wrócili do żywych, i teraz są szczęśliwsi niż przed tamtą śmiercią. Bo tylko na nich spójrz – Bianca spełnia swoje marzenia u boku Łowczyń, Luke nareszcie żyje jak prawdziwy heros, Silena i Charles mogą być razem, za życia, mieć... wspólną przyszłość.
Nico dziwacznie się na mnie spojrzał.
-Co?
-Nic, po prostu jesteś jedyną znaną mi osobą, poza Sileną, która mówi na Beckendorfa po imieniu. - roześmiał się. - A tak na serio, to w tym co mówisz, jest sporo prawdy.
-Po prostu jestem mądra.
-Chcesz powiedzieć, że ja nie jestem mądry?
Długo jeszcze siedzieliśmy i rozmawialiśmy, a gdy Nico odprowadził mnie do domku Demeter wszyscy już spali, więc poszłam w ich ślady. Miałam doskonały humor, byłam odprężona i rozweselona.

Nie wiedziałam jednak, że był to ostatni dzień, kiedy mogłam się cieszyć w taki sposób.

10 komentarzy:

  1. już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. straszne mnie to ciekawi co się wydarzy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział już nie mogę się doczekać. I jeszcze ten koniec. Ty chcesz abym popadła w depreche, czekają na rozdział. Ty nie jesteś zła. Ty jesteś okrutna.
    Fiona

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra rozdział. Czekam na next! ^^ Jak nie napiszesz do szybko, to zacznę chyba świrować! I to Twoja wina! Nie trzeba było tak kończyć! Nico <3 Uwielbiam go! ^^ :*

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chce następny rozdział. Przez ciebie nie mogę spać po nocach bo z niecierpliwością czekam ma nowe rozdziały. A tak poza tym super rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział. Nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem nową czytelniczką i pokochałam tego bloga <3<3<3
    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, wróciłaś! Brakowało mi córki Demeter (:
    Pamiętasz mnie może jeszcze...? :P
    Teraz możesz mnie znaleźć pod tworczosc-merr.blogspot.com
    Buziaki! Weny!
    Merr

    OdpowiedzUsuń
  9. http://lynetterosveltnaolimpie.blogspot.com/ wstawiaj następne rozdziały jak najszybciej
    I love it's
    weny, weny, weny....
    pozdrowionka
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  10. TO JEST ZA WCIĄGAJĄCE!!!
    JEST DRUGA W NOCY, A JA NIE MOGĘ SIĘ ODERWAĆ I CZYTAM ZALEGLE ROZDZIAŁY OD 23!!! JAK ZAŚPIĘ DO SZKOŁY TO BĘDZIE TWOJA WINA!

    A tak, by the way, super opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń